grafika: Piotr Bartos

Rodaan Al Galidi: Nie wysyłaj mnie do Staphorst (fragment powieści, tłum. Marta Talacha)
Monika Bakalarz: Grzebanie
Wszystkie samobójstwa mojego ojca
Tabu
Piotr Brencz: Czuwanie nad grobem młodego Bezosa
Roman Bromboszcz: Fragment powieści eksperymentalnej s-f pod tytułem „ludzie^pszczoły”
Zuza W. Chojnacka: Koniec Polskiej Literatury (fragment)
Andrzej Coryell: Bramy Jerozolimy
Dwie miniatury
Pomysł labiryntu [fragmenty] | kolaże: Jules Collet
Niedokończony inwentarz czyśca; La petite mort
Czervo_01: Odręczny dziennik z J i J (fragment)
Daniel Fernandes da Fonseca: Autobiografia, Bellmereska, Kontrola, Dawid
Victor Ficnerski: krótkie prozy
zwei short stories
Zuzanna Gawron: Bagietki; Szczury
Elżbieta Lipińska: Dwie krótkie formy prozą
Kasia Lisowska: [***]
Zbigniew Pisuła: Opowiadania
Sas: „Apokalipsa 2023” i inne narracje
Małgorzata Skałbania: La Petite Pologne
„Nu de dos”, piąty etap (różowy mur hospicjum)
Przed Bramą Zasraną
Sandra Szczepańska: Śrut; Błonka
Kamil Szuszkiewicz: wnioski
Radosław Wiśniewski: Nauki wstępne
Grzegorz Wróblewski: Kopenhaga (ekscerpt)
Kinga Wyrzykowska: Twierdza (tytuł roboczy). Fragment
Jacek Zachodny: T e r r o r
Яцек Жебровський: trzy kawałki

  • Jarosław Klejnberg

    Ogród pełen marzeń

    Wstałem wcześnie rano. Jeszcze ciemno było jak w nocy. Na szczęście miałem resztkę kawy i resztkę cukru. Zagotowałem wodę na resztkę kawy z resztką cukru. Koledzy i koleżanki dotanci kładli się właśnie spać w swoich (?) mieszkaniach i swoich (?) wyrach. Nażarci-przeżarci i nachlani. Ale Ja mam swoje łóżko w swoim mieszkaniu, tak jak pies z sąsiedniej budowy. Pies bez imienia, bezimienny pies z sąsiedztwa. Szczeka, jak przechodzę, a ja do niego przemawiam i składam mu kolejne obietnice, że „dla psa jednak kiełbasa”, a w torbie z Lewiatana mam tylko dynię, marchewkę itp., jakiś ser, mąkę i proszek do pieczenia. Wstyd mi przed nim, że zapominam kolejny raz kupić dla niego, może też troszkę dla siebie?, kawałek kiełbasy, np. toruńskiej. Kiedyś, raz to się zdarzyło, kupiłem w sklepie, dla siebie, pęto jakiejś toruńskiej czy śląskiej, czy może zaszalałem wtedy i kupiłem coś bardziej w stylu kolegów i koleżanek dotantów, ale tych co jedzą zazwyczaj to, co i pies czy kot, tylko że droższe. Tak byłem głodny, że zacząłem jeść jeszcze na ulicy, a i tak powstrzymałem się od żarcia przez kwadrans, żeby jednak zachować pozory przed sobą czy innymi. Cieszę się, bo dzięki temu pies z budowy pamięta mnie do dziś. Miał szczęście, że nie zjadłem całej kiełbasy. Ja miałem szczęście? Co ja pie…olę?! Chyba Zaszczyt prędzej. Z żalem (?) oddałem mu resztkę kiełby,aż… (tu brakuje mi słów). Pies z budowy po sąsiedzku, który ma swoją budę i swoje leże tam, zapamiętał. Pies pamięta, nie tylko poeta czy Żyd. Zabawne?

    Kawa była gotowa. Cukier trzcinowy, kawa też całkiem spoko. Znalazłem na półce skitranego normalsa. Wyszedłem do ogródka pod oknem. Prawie wszyscy sąsiedzi z kamienicy jeszcze spali. Usiadłem przy swoim stoliku i na swoim krześle. Kawa była wyśmienita, papieros też.

    Marzyłem o normalnym obiadku dla siebie i całym pęcie kiełby dla psa z niedalekiej budowy.

    Kraków 05.11.2018/5779/1397

    Jarosław Klejnberg