PIERWSZA |

Brama Damaszku otwiera szeroko ramiona, obiecuje wiele, ale daje jeszcze więcej.
Zaprasza do środka, gościnna nie na pokaz, szczodrobliwa, trzyma w zanadrzu niejedną sztuczkę.
– Wejdź do środka – mówi – a sam zobaczysz. I nie kłamie. Już w czasach młodości była prawdomówna. Pozostanie tajemnicą uchylającą jedynie rąbka.

Oblubienico mego serca, które muszę uspokoić, zanim przekroczę twoje odrzwia. Spowolnij puls, zamknij oczy. Wsłuchaj się w chłodną ciszę.

Pobliże bramy obsiadły skulone ptaki. Te kobiety nie mają własnych straganów i rozkładają towar wprost na kamiennych, wyślizganych płytach. Gardłowe, niskie pokrzykiwania wznoszą się protestem ku niebu. Tysiącletnie twarze zamknięte w sobie, pobrużdżone, z mapą kropek i linii rozcieńczonego błękitu tatuażu wżartego w skórę. Czarne suknie żałoby z wyszytym czerwoną nicią deseniem i plastikowe sandały niekryjące zrogowaciałe pięty koczowniczek.

A jeżeli to tylko gra pozorów, ułudy popytu i podaży? Czy to nie zmarli sprzedają pęczki mięty zmarłym? Kupcie bób, pomidory, zielone papryczki – czysty ogień. Ogórki, melony, cebulę słodką i ostrą. Ci sami tysiącletni sprzedawcy. Jestem tak samo żywy, jak one i tak samo umarły.

Nie zawsze tak było. Czy nie czułeś dłoni bramy zaciskających się na gardle? W trzeciej godzinie nocy, gdy nie skwar, lecz powiew zimna wywołuje niezdrowy pot? Paraliżujący strach powstrzymywał na chwilę zanurzeniu się w czeluść, gdzie wszystko mogło się przydarzyć. Nie jesteś już przyjaznym azylem, lecz pułapką.

Noc wymiotła żywych, uliczki przybierają odcienie indygo, tylko rachityczne, wybielałe mrokiem koty przemykają chyłkiem w poszukiwaniu żeru. Niekiedy siadają tworząc półokrąg bynajmniej niespłoszone pogłosem zbliżającym się kroków. Mijasz je z dreszczem wstrętu i niepokoju.
Kiedy powracam do ciebie o świcie wiem, że się uśmiechasz. Powrót syna marnotrawnego musi cię bawić. Wiedziałaś z góry, że powrócę.

Ani jeden krok naprzód, ani jeden krok wstecz. Zakorzeniłam się w tej kamienistej ziemi, przybrałam na wadze. Słońce mnie oślepia, lecz widzę wciąż dobrze. Deszcze spływają po mnie warkoczami, przytłacza kanikuła. Ani jeden krok naprzód, ani jeden krok wstecz. A jednak. Przychodziłam do ciebie we śnie.

Zarzucałeś mi brak ciepła i chorobliwą bladość. Czy nie dostrzegłeś, że przykryłam się śniegiem? Nietopniejące, ciężkie płatki, oblepiały nasze twarze. Śnieg padał przez cały sen.

Niebo dodawało mi rumieńców i barwiło niuansami skórę. Czasem jestem bielą, czasem beżem, żółcią i czerwienią. I nocnym, śmiertelnym fioletem. Zapamiętałam twoje słowa: Postawiłaś poprzeczkę tak wysoko, że nie musisz martwić się o kolor nieba.

DRUGA |

Bramy Jerozolimskie starego miasta przemawiają w kilku językach. Nie mówią jednak tego samego. Jednych brama wiedzie do odległego miasta, innych do pobliskiego. Jednym przypomina o chwale, imieniu władcy, legendzie, w którą wierzą, cudownym lub tragicznym wydarzeniu, drugim o tym, co znajduje się w pobliżu. Ale nawet w przeszłości myślano o zaoszczędzeniu czasu. Wytyczając główne arterie wzięto pod uwagę, że osiem bram zapewni szesnaście możliwości.

Brama Złota o herodiańskich fragmentach wiodła bezpośrednio na Górę Moria ku Świątyni, a opuszczając miasto można było zejść w dolinę Cedronu, dawnej Doliny Jozafata i wspiąć się na Górą Oliwną. Bab al-Rahmeh w języku arabskim i Szaar ha-Rahamim w hebrajskim jest tym samym miłosierdziem.

Nim zamurowali ją Turcy w 1530 roku, można było przejść pod jednym z dwóch łuków: Żalu i Litości. Czy dlatego nazywano ją też Piękną? Piszą błędnie, że do bram użyto białego piaskowca. Trudno w to uwierzyć. Byłoby dziwne wznieść bramy z innego niż mury i w dodatku niezbyt twardego kamienia. Czy nie jest nim bezwzględny, beżowy wapień? Według tradycji Hebrajczyków, kiedy nadejdzie Mesjasz wejdzie do miasta właśnie tędy. I nadejdzie Dzień Sądu. Dlatego muzułmanie obawiając się tego dnia, postanowili zamknąć definitywnie Złotą Bramę, by uniemożliwić definitywność. Czyżby zapomnieli o wszechmocy Boga, w którego wierzą? Co uczynią, jeżeli Mesjasz wejdzie na przekór ich wierzeniom inną bramą?

Wierni wierzą, że właśnie tutaj odbędzie się sąd nad umarłymi i nad światem.
Wedle tradycji chrześcijańskiej Chrystus wjechał do miasta na osiołku tą bramą, a apokryfy wspominają o rodzicach Miriam – Annie i Joachimie, którzy poznali się w pobliżu tej bramy. Trudno o bardziej romantyczne spotkanie. Każda z bram jerozolimskich jest kamienną poezją czy prozą? Spoiwo między blokami utworzyła historia. Powikłana, głucha na płacz, zroszona krwią, przemywana deszczem, lśniąca wiosennym słońcem i przygnieciona upałem. Nocą wydaje się chwilowym wytchnieniem, odpoczynkiem, oddechem, zanim nie przebudzą się demony.

TRZECIA |

Kluczem do bram starego miasta jest czas. Czas zamkniętej przestrzeni ograniczonej murami, te zaś otoczone enklawą nowych dzielnic zamykają mury od zewnątrz. Każda z nich inaczej rozlicza się z omamem czasu. Ciężkich wrót nie zamyka już nikt. Ich dębowe, obite żelazem skrzydła przylegają ściśle do bocznych ścian. Sztaby i rygle znieruchomiały, zamilkł metaliczny odgłos, kiedy zawierano wierzeje złudzeń. Czym innym jest wejście do kokonu jednej z czterech dzielnic, czym innym wyjście. Zamiar przejścia przez bramę, niezależnie od kierunku, zawsze jest brzemienny w skutki.

Cztery drapieżniki sułtana Al-Malika Az-Zahira Rukn ad-Dina Bajbarsa al-Bundukdari zdobiące Bramę Lwów nie wystraszą nikogo. Wypukła stylizacja wykuta w kamieniu bardziej przypomina wybrzuszenie pieczęci, symboliczny znak władzy niż realistyczną płaskorzeźbę. A jednak Brama Lwów nie głosi chwały jego imienia. Zwana Bab al-Ghor, Bab Sitti Maryam, Szaar ha-Arajot, jak i Bramą św. Szczepana. Po zamurowaniu Złotej Bramy jest jedyną otwartą na wschód.

Gdy wyjdziesz tą bramą poza pierścień murów poczujesz dreszcz. Sprawi to zieleń drzew i beż góry Oliwnej. Upał zmieni proporcje, poczujesz zawrót głowy i zapragniesz wody. Zimowy deszcz oddzieli cię kurtyną od krajobrazu, zapamiętałej ryciny dzieciństwa. Poczujesz zawrót głowy i ucisk serca. Dotknij mokrych kamieni, oprzyj się o nie czołem i znużenie minie. Nie zwlekaj zbyt długo w tej bramie.

CZWARTA |

Każda z bram Jerozolimy inaczej radzi sobie z czasem i inaczej nim się dzieli.
Kiedyś opierały się ludziom. Jedni musieli ją zdobyć, inni obronić. Przez nie wiodła droga do życia i do śmierci. Raz wygrywało życie, raz Ona. Dla niej żadna brama nie była przeszkodą. Oto pomnik Śmierci wzniesiony z wapiennych bloków wyciętych i pasujących do jej planów. Kto ryglował wrota bram przed zapadnięciem zmroku? Jeżeli nie brała się za to siedmiokrotna [•1] Śmierć, to kto?

Hordus ha-Gadol [•2] zasłużył na tytuł wielkiego i jedyna brama otwierająca się na północ otrzymała jego imię. Rządy twardej ręki, budowle jakie wznosił, okrucieństwo, po które sięgał, nieszczęścia jakie go dotknęły stworzyły tragiczną postać politycznego geniusza. Narzędziem było lawirowanie, układy, dyplomatyczne zabiegi, cierpliwość i przebiegłość. Szczwany lis, po mieczu Idumejczyk, po kądzieli Nabatejczyk nie cieszył się popularnością wśród ludu. A przecież zrobił wiele dla Judei i dla samej Jerozolimy. Monumentalnych dzieł mógłby pozazdrościć niejeden współczesny mąż stanu. Wzniósł Świątynię, twierdzę Antonia, uczynił z Masady luksusową fortecę, kazał ściąć wierzchołek góry i tam wybudowano ufortyfikowany pałac Herodion i port w Cezarei. Rozumiał, że przetrwanie niezależnej Judei zależy od potężnego przyjaciela – Rzymu. Stąd polityka koniecznej elastyczności. Gdy doszło do spisku dwóch synów, kazał ich zgładzić. Również ukochaną żonę. Dzieciobójstwo i żonobójstwo stworzyło legendę o rzezi niewiniątek, w którą nie wolno uwierzyć. Miał jeszcze kilka żon i wiele dzieci, które przeszły do historii.

Brama nosi jeszcze inną nazwę. Bab as-Zahra w języku arabskim i Szaar ha-Prahim w hebrajskim oznaczają Bramę Kwietną, nazwę kłócącą się z wyobrażeniem potężnego autokraty. Kiedy przekraczam tą bramę, składam hołd ciemnym siłom tkwiącym w tym człowieku. Namiętnościom, potężniejszym od wzniesionego dzieła.

Nie są to róże, tylko maki, chabry i kąkole.

[•1] Siedmiokrotna, mimo że bram jest osiem: Brama Nowa nigdy nie miała wrót.
[•2] Hordus ha-Gadol (hebr.) Herod Wielki.

PIĄTA |

Pamięć bram wnika w kamień. Wpierw ryje w nim płytkie wzory, inkrustuje motywy, potem wchodzi głębiej, twardnieje i nie sposób już niczego oddzielić. Ich fotograficzna pamięć zapamiętuje na zawsze twarz przechodzącego.

Nie dojdziesz prostą drogą od południowej bramy do północnej. Labirynt uliczek stanie na przeszkodzie i poprowadzi nie tam, gdzie zamierzałeś. Tutaj wszystko jest pokusą: zapach ziół walczy z zapachem kawy z kardamonem, mięsa wiszącego na hakach, owoców, jarzyn, wyprawionych skór owczych, piramid ociekających miodem słodyczy i wielosmakowej chałwy. Nie ułatwiają drogi maciupkie restauracje, sklepy z ceramiką, antykwariaty ze starą biżuterią, zegarki ukazujące przeróżny czas, lampki oliwne końca XX wieku, podrobiona i prawdziwa numizmatyka, golibrody i fryzjerzy, wszystko to, co przyda się i nie przyda w domu, wanienki, konewki, wiaderka, sandały z chińskiego plastiku pasujące na wszelką stopę, ubrania na nieokreśloną porę roku o kroju sprzed czterdziestu lat, beduińskie suknie i męskie chusty o czarnym i czerwonym wzorze, paskudne imitacje, nargile, biała broń wykuta wczoraj. Nie ułatwiają posuwania się naprzód wyroby ze złota i srebra: kolczyki, obręcze, pierścionki, szlachetne i półszlachetne kamienie, naszyjniki, bransolety i pamiątki z napisem Jerozolima w pięćdziesięciu ośmiu językach.

Do tego dochodzą głosy. Zachwalającego towar, tego, co ciągnie za rękaw, uwodzi sprzedażą, zaprasza do wnętrza, zachwyca dywanem, błahostką, ostrzega krzykiem, by usunąć się na bok.

Szaar ha-Aszpot [•3] to nie obchodzi. Odnajduje się w nieruchomej godności, a jej zastygłe milczenie stało się przysłowiowe. Odwraca się plecami do kalejdoskopowego życia, bijącego serca starego miasta. Pozwala wejść wiernym i niewiernym. Słucha, ale nie komentuje. Jest świadkiem i strażniczką pobożności.

Potomkowie Ismaela nie przechodzą już przez Bab el-Mughariba [•4]. Omijają szerokim łukiem dzielnicę żydowską i pobliską Zachodnią Ścianę. Tylko Bramie Gnojnej nie jest wszystko jedno, bo nie zapomniała arabskiego.

[•3] Szaar ha-Aszpot (hebr.) Brama Gnojna.
[•4] Bab al-Mughariba (arab.) Brama Maghrebu.

SZÓSTA |

Położona między młotem a kowadłem dwóch najbardziej popularnych bram, stojąca na uboczu Brama Syjonu okazała się najmniej milcząca.
– Pokój z tobą – powiedziała nieco uroczyście.
– Pokój z tobą, bramo. – odpowiedziałem.
– Moja dzielnica wydaje się opustoszała. Ale dawniej, za czasów mojej młodości, tak nie było.
– Życzę ci, by powróciły czasy świetności.
– Dajże spokój, człowieku! – skrzywiła się – Czymże jest świetność? Czym jest świętość? Wszyscy idą, ale gdzie? Zauważyłeś, że w całej Jerozolimie nie ma Bramy Boga? A wiesz, dlaczego?
Nie wiedziałem.
– Gdyby wzniesiono Bramę Boga, tylko sprawiedliwi mogliby nią przejść. I nie znaleziono by żadnego. – Słyszałeś o syndromie jerozolimskim?

Brama najwyraźniej nakręcona samotnością zrobiła się gadatliwa. Nie czekając odpowiedzi, mówiła dalej.
– Co roku około dwustu młodych mężczyzn wyznania chrześcijańskiego i żydowskiego, nie licząc kobiet i dzieci, bierze się za Jezusa, Jana Chrzciciela, Mesjasza, królów i proroków. Po krótkiej hospitalizacji ich urojenia przemijają. Sama takich widziałam. Wchodzili i wychodzili, tam i z powrotem, gapiąc się na mnie i wykrzykując od rzeczy. Czyż brakuje wariatów w Izraelu? Nie. Nie brakuje [•5].
– Tylko spokojnie – odpowiedziałem. – Wierzę ci. Ale mnie raczej ten syndrom nie grozi. Jak już, to bardziej tobie.
– Ha, ha, ha – Brama zatoczyła się ze śmiechu. Oddalając się wciąż słyszałem coraz cichsze: Ha. ha, ha.

Szaar Cyjon nazywają też Bramą Dawida. Arabska nazwa Bab Harat al-Jahud: Brama dzielnicy żydowskiej – przypomina, że kiedyś nie mieszkali tutaj Ormianie. Panuje w niej dziwny spokój, który nie przynosi pokoju. Stan napięcia nie dość naciągniętej cięciwy. Nie to, żeby życie spowolniło, ale że się, w pewnej chwili – wyczerpało.

[•5] (hebr.) Lo haser meszugaim ba arec.

SIÓDMA |

Kamienie nieraz zalewała dziwna substancja kruchych stworzeń zwanych ludźmi.
Barwili je czerwienią, która tak łatwo rozpływała się w deszczu, płowiała w słońcu, ale nigdy jej nie brakowało. Najmniejszy z kamieni wie, że od śmiertelnych zależy forma, jaką im nadadzą i długowieczność.

Te słowa mogłaby wyszeptać Brama Jafska, ale otwarte usta milczą. Odkąd wyburzono fragment muru, przerywając nieregularny, obronny prostokąt, wyszła na jaw jej skrytość, a myślą o niezabliźnionej ranie i przebaczeniu nigdy się nie podzieli.

Przez Szaar Jaffo wkraczali zwycięscy i znakomitości. Przez Bramę Przyjaciela [•6] wkraczały znakomitości i zwycięscy.

[•6] Bab al-Khalil (arab.) Brama Przyjaciela (Boga), czyli Ibrahima, czyli Abrahama.

ÓSMA |

Ścigam tego, kto przede mną ucieka, uciekam przed kimś, kto mnie ściga. Jesteśmy płatnymi zabójcami opłaconymi przez przeszłość. Pragniemy zabić w sobie niewygodne. Gdy staniemy o trzeciej godzinie nocy, pośrodku najmłodszej bramy, na granicy dwóch światów, dwóch Jerozolim w jednej, między starym a nowym wyborem, stajemy się na chwilę niepodzielną cząstką teraźniejszości. Trzecia nad ranem czy trzecia w nocy, wybierz noc albo dzień.

Brama Nowa jest jeszcze zbyt młoda. Kiedy nadajemy przymiotowi taką nazwę oznacza, że potrzeba lat na przyswojenie czyjejś miłości. Gdzie namiętności znaczą kamień.

Otwarta na przestrzał Bab al-Dżadid, Szaar ha-Hadasz pozwala opuścić niemalże zaciśnięte cęgi murów. Gdy nie jestem zmęczony lubię wychodzić tą bramą. Nie ma znaczenia wybór, nie ma znaczenia czy chcesz wejść czy wyjść. Każda poprowadzi cię ku czemuś innemu. Oddalając się od bram szepcę sobie: Le szana habaa be Jeruszalaim [•7]. Może to być jutro, pojutrze lub za tysiąc lat.

[•7] (hebr.) Przyszłego roku w Jerozolimie.

.

.

Andrzej Coryell
ur. w Warszawie, malarz i rzeźbiarz mieszkający w Lozannie. W 1978 r. opublikował zbiór wierszy Les chameaux du myope, wydawnictwo Caractères, Paryż. Jego powieść Spółka z lwem wydano w 1986 roku w wydawnictwie Czytelnik, a w 1991 roku – w języku francuskim – w wydawnictwie Actes Sud; Gronostaj ubrany w króla – zbiór aforyzmów i małej prozy opublikowało w 2007 wydawnictwo Jeden Świat; Niewierność nad wiernościami – Oficyna Wydawnicza Atut (Wrocław 2015), przekład na język włoski: Edizioni Joker 2018; Cień wieży Babel – Austeria, Kraków 2019. Autor aforyzmów i przypowieści, które ukazały się w wielu czasopismach literackich. W roku 2002 zrealizował film krótkometrażowy Album rodzinny, a w 2004 następny – Wodną kaligrafię.