„Czyto, czyto, czy to głowa, czy to szczotka klozetowa?”, śmiał się ojciec, z obrzydzeniem patrząc na moich kolegów punków (gazety pisały, że „punk” to znaczy „śmieć”). O mnie mówił „cyganicha”, bo jako nastolatka nosiłam długie spódnice, a standardem w latach 80. była mini. Nauczyciele widzieli w nas łobuzów i narkomanów, powtarzali, że źle skończymy. Naszych koncertów, festiwali, zinów z poezją i tłumaczeniami zachodnich filozofii, naszych poszukiwań wolnej duchowości, naszego buntu który nie pasował do solidarnościowo-katolickiego ani partyjno-państwowego, nie traktowali poważnie. Manifest pierwszej grupy ekologicznej, do której należałam, napisany przez dziennikarzy „Na przełaj”, zaczynał się od słów: „Będą mówić, że jesteście naiwni, bo młodzi…”. Gdy dość sporą grupą dzieciaków (chłopaków i dziewcząt) blokowałyśmy budowę zapory w Czorsztynie, milicja (jeszcze wtedy, choć już system się zmienił) nie wiedziała, co robić, bo do tej pory bili tylko demonstracje polityczne, ale i tak umiała użyć pałek…
Teraz, z perspektywy lat myślę, że siła buntu młodych ludzi, jej kolektywność, piękno, pewność, że to co robimy, jest słuszne, doświadczenie w budowaniu oddolnych niehierarchicznych wspólnot, nawet jeśli wbrew całemu światu – dała mi odwagę, żeby stanąć przeciwko patriarchatowi i homofobii (nie znałem nawet tych słów). Wbrew pogardzie, wyszydzaniu, drwinom, oburzeniu moralnemu i poczuciu niszczenia ustalonego porządku społecznego udało się zbudować ruch, który nadal trwa i walczy.

.

Robiąc aktywizm, używaliśmy własnych tożsamości. Nie mieliśmy na to żadnych środków i żadnego wsparcia poza pomocą wzajemną. Kosztowało nas to wiele. Kiedy myślę o ruchu feministyczno-queerowym, który współtworzyłam, myślę o przemocy.

O naziolach. Słoik z keczupem rozbija się na głowie mojej koleżanki i jej krew miesza się z pomidorami, kilka lat później kamień rozwala głowę innej, a pogotowie nie przyjeżdża przez pół godziny. Codzienność, w której są pobicia, gwałty, przerażenie, samobójstwa przyjaciół… Wlepki i transparenty z hasłem „zakaz pedałowania” i palenie tęczy – wielkiej rzeźby na placu Zbawiciela w Warszawie. Transparenty z napisem „Czego lobby LGBT chce uczyć twoje dzieci” i furgonetki szerzące nienawiść z głośników.

O policji. „I po co się pan zadaje z pedałami?”, słyszy antyfaszysta, którego zwijają po II Marszu Równości we Wrocławiu, stawiają mu zarzut czynnej napaści na policjanta, na szczęście marsz nagrywa telewizja i widać, że jest niewinny. Po marszu, który policja brutalnie pacyfikuje w Poznaniu w 2005 roku, na komisariacie zamykają 63 osoby, po zadymie przy aresztowaniu Margot w 2020 roku – 49.

O mediach. „Jak się pani czuje jako lesbijka…?”, pytają koleżankę z tytułami naukowymi zaproszoną do telewizji jako ekspertkę od spraw społecznych. Mnie też robią bez pytania coming out. Koleżanka ze studiów publikuje artykuł Wywiad z gejem i lesbijką, mimo że przez 2 godziny tłumaczymy jej, że mamy tożsamość queer. „Szkoda, że moja babcia dowiedziała się o tym z gazety”, mówi przyjaciel, ja nie myślę, kto się dowiedział, podnoszę wysoko głowę i zaciskam zęby.



.

O politykach, o klerze, o uprzedzonych psychologach, o zideologizowanej edukacji…
A mimo tego, dzięki ludziom, którzy są wokół, żyję. Żyjemy. Nieustannie. Od ponad 20 lat. Jedna grupa za drugą. Przenosząc sposoby działania i doświadczenie, dzieląc się sprzętem i ulotkami. Wchodząc w koalicje z jednymi organizacjami i ustawiając się w opozycji do innych. Upadając, podając ręce, pomagając sobie wstać, niosąc się na rękach. Waląc w bębny, krzycząc, śpiewając, robiąc happeningi, prowadząc warsztaty edukacyjne, dostając gazem w twarz i pałką w plecy, wspierając się wzajemnie, kochając, przyjaźniąc się, drukując, malując, skłotując, występując przeciwko systemowi, który wspiera wszystkie krzyżujące się dyskryminacje – nie poddajemy się.
Kocham następne pokolenia dzieciaków na barykadach, jestem ich matką. Matką queerów.

.

.

.

Marzen Lizurej
osoba niebinarna (zaimki: on/ona wymiennie), aktywistka queerowo-feministyczna, współtworzyła wiele grup (np. Inicjatywę 8 Marca, Q Alternatywie czy Wrocławskie Rewolucjonistki), działała także w ruchach ekologicznych, alterglobalistycznych i anarchistycznych. Doktor nauk humanistycznych (w 1999 na Uniwersytecie Wrocławskim założył Koło Naukowe Queer Theory NIC TAK SAMO), pisze wiersze i prozę, pracuje jako redaktor. Od lat poszukuje życia w sztuce i sztuki w życiu.